Filmy i seriale, Jedzenie w kulturze, Przepisy, W kuchni

Przepraszam, jaki dzisiaj dzień?

Uwaga, wpis zawiera mniejsze i większe odniesienia do fabuły serialu Dark, które mogą być uznane za spoilery. Ale nie zdradzają one samego zakończenia. Można czytać.

Może mieliście kiedyś poczucie bycia w pętli? Mam nadzieję, że nie. Zdarza się ona jednak w tak zwanym gorszym okresie, kiedy  to codziennie robisz dokładnie to samo, w tej samej kolejności i z tym samym dziwnym uczuciem, że coś cię omija. Że coś jest nie tak jak powinno być. A ty jesteś na tyle bezsilny, że nie potrafisz tej pętli przerwać. Ustalenie sobie powtarzalnego harmonogramu dnia zwykle jest pomocne w stanach depresyjnych. Ale co jeśli rutyna także do nich prowadzi? Początek jest końcem, a koniec jest początkiem? W serialu Dark czas – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – odgrywa główną rolę. A właściwie to silne pragnienie jego zmiany. Powrotu do przeszłości, by zmienić bieg wydarzeń. Wycieczek do przyszłości. Pozostania na swoim miejscu. I zrozumienia, w jaki sposób wszystko się łączy.
Wycieczki po czasie potrafią generować nietypowe sytuacje. Wiadomo. Korzystanie w życiu codziennym z motywu sugerującego tego typu podróże to trochę takie moje niespełnione marzenie – konkretnie mam na myśli pytanie obcych ludzi o to, jaki dzisiaj dzień. W sumie nie jest to aż tak dziwne pytanie, wystarczy się wystylizować na bycie nieco wczorajszym, a wszystko będzie jasne. Myk polega jednak na tym, żeby po otrzymaniu odpowiedzi, zadać kolejne pytanie: „27 lipca. Ale jakiego roku?”. Dotychczas brakowało mi odwagi. Po chwili analizowania przebiegu takiej przykładowej sytuacji doszłam jednak do wniosku, że budzenie przerażenia w nieznajomych osobach nie jest aż tak fajne, jak mogłoby się wydawać. 
 
Zamiast tego, niezmiennie wpadam w taką czasową pętlę. Czy z własnej winy? Czy może muszę w nią regularnie wpadać, bym w przerwach między kolejnymi seriami beznadziei mogła być tym, kim jestem? Co prawda, w mojej pętli wszystko wydaje się jakby mniej istotne od tej serialowej, posiadającej widmo zbliżającej się apokalipsy. Mimo iż widzę z okna nieczynną elektrownię (nie atomową, ale od czego jest wyobraźnia), to w moim świecie nadal czas upływa bez bohaterskich prób ratowania za wszelką cenę siebie oraz innych. Za to mija on z równie destrukcyjnym co awaria w elektrowni poczuciem braku sensu. Może znajomość dokładnej daty apokalipsy zmobilizowałaby mnie do działania. Obawiam się jednak, że tylko przykryłabym się kocem i rozpoczęła codzienne pasmo użalania. 
 
A gdyby tak ktoś pomachał mi w tym momencie Twixem przed nosem? Przecież co jak co, ale poszłabym za batonikiem wszędzie. Jeśli więc ktoś z przyszłości planuje się u mnie pojawić w celu zmiany biegu rzeczy z hasłem: „Chodź ze mną. Musisz mi zaufać. Kiedyś zrozumiesz”, to lepiej żeby dopowiedział, „Chodź, w 1986 roku też mamy Twixy”.
 
Dark, sezon 1, odcinek 4: Podwójne życie
Tak, mieli. Nie ma w tym nic zaskakującego, ale podejrzewam, że nie każdy śledzi dokładnie historię firm produkujących słodycze. W serialu mimochodem i kilkukrotnie pojawia się rzeczony batonik, tyle że pod nazwą funkcjonującą jeszcze w 1986 roku (aż do 1991 roku) – czyli Raider. A głównie to opakowania po nim. Batonik ten jest w serialu jednym z „oczek” puszczonych w stronę widza, pamiętającego lata 80. W szczególności widza niemieckiego, ponieważ sprawa zmiany nazwy batonika z Raidera na nowoczesnego i międzynarodowego Twixa swego czasu budziła spore kontrowersje. Rozumiana była jako niepotrzebne ulepszanie czegoś, co się sprawdza. Zauważano także brak sensu w zmianie, która tak naprawdę nie nic nie zmienia w samym batoniku – poza nazwą. Hasło reklamowe „Raider heißt jetzt Twix, …sonst ändert sich nix” („Raider nazywa się teraz Twix, więcej nie zmienia się nic”) używane jest do dzisiaj jako powiedzenie mówiące o zmianach, które tak naprawę nie nic nie zmieniają, nie wnoszą niczego nowego.

W serialu poszczególne postaci kilkakrotnie zmieniają imiona. Czasem z konieczności ukrywają własną przeszłość. Czasem zmieniają imię z własnej woli, by na własną rękę swobodniej dokonać zmian rzeczy dla nich istotnych. Nadal jednak są tymi samymi pionkami w grze, niezdolnymi do całkowitego zapomnienia o swojej pierwotnej tożsamości. 

Główni bohaterzy nieustannie starają się zapobiec przyszłości, którą widzieli. Z czasem (…ale którym?) zaczynają zauważać, że niezależnie od swoich wysiłków, wszystko i tak prowadzi do tego samego  do końca znanego im świata. Drobne wydarzenia mogą potoczyć się inaczej, jednak wszystko wskazuje na to, że nie można uniknąć tego, co już raz się wydarzyło.

Historię zmiany nazwy Raidera i fabułę serialu łączy więc podobna refleksja – czy możliwa jest jakakolwiek prawdziwa zmiana rzeczywistości? Czy bawimy się jedynie w zmiany samych szczegółów, a przeznaczenie prędzej czy później i tak nas dosięgnie?
W serialu wszystko wyjaśni się w ostatnich odcinkach. W naszej rzeczywistości pozostaje nam jedynie umilanie sobie czasu podczas szukania rozwiązania na ważkie pytania bez odpowiedzi. Najlepiej sprawdza się w tym celu deser, który nie jest początkiem ani końcem. I jak wiadomo, takie słodkie sałatki z batoników posiadają zdolność przenoszenia do czasów dzieciństwa.

Deser, który nie jest początkiem ani końcem
1 porcja
1 opakowanie batonika Twix
1 kwaskowate jabłko
70g kremowego serka (np. Bieluch)
kakaowe mleko zagęszczone do polania

Twixy kroimy na mniejsze kawałki. Jabłko kroimy w kostkę. Mieszamy z serkiem, przekładamy do miseczki i polewamy odrobiną mleka zagęszczonego. Jemy i nie zadajemy  zbędnych pytań.
PS Koncern Mars produkujący Twixy niestety nie płaci mi za robienie im metafizycznej reklamy. Ale jeżeli by zechciał, to poproszę dwa kartony batoników.

Dark, Baran bo Odar, Jantje Friese, Wiedemann & Berg Television, Netflix, 2017-2020 Niemcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *