Napijemy się i zjemy kurczaka, czyli inspiracje na majówkowego grilla
Brakuje Wam pomysłu na to, jak spędzić majówkę? Pogoda nie zachęca, okoliczności nie pozwalają na imprezowanie, a tradycyjny grill odpada? Może brakuje nieco chęci i czasu na przygotowywanie efektownych dań? Niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdujecie, z pomocą przychodzą Chłopaki z baraków i udowadniają, że dobrze bawić można się zawsze, wszędzie, a grillować można nawet bez grilla. Nie przeszkodzi w tym deszcz, kwarantanna ani rozsądek. Oto kilka inspiracji prosto z osiedla Sunnyvale, które z łatwością możecie wdrożyć przy okazji najbliższego długiego weekendu! *
Frytki Bubblesa
- Mrożone frytki
- Garnek z olejem
Pierwsza nieoczywista propozycja na grilla, to Frytki Bubblesa, którymi zaskoczycie wszystkich zaproszonych gości. I to zaskoczycie szczególnie, ponieważ jest to danie, które będą musieli oni sobie sami usmażyć. Frytki Bubblesa przyrządza się tylko i wyłącznie dla siebie. To przekąska, którą się nie dzielisz. Jak ktoś chce, to może zrobić sobie własne. Należy jedynie podać kilka wskazówek: olej w garnku jest na kuchence, frytki w zamrażarce. Wrzucasz porcję na rozgrzany tłuszcz i starasz się o nich nie zapomnieć. Jeśli nie zapomnisz, to przesypujesz je do puszki. Proste. Co może pójść nie tak?
Wbrew pozorom, dobre przygotowanie mrożonych frytek nie jest proste. Niestety należę do grona tych osób, które odpowiednią temperaturę sprawdzają palcem (ale tylko dań dla siebie!), bo nie mają termometru, ani frytkownicy. Na szczęście w przebłyskach braku bystrości nie wsadziłam jeszcze ręki do gorącego oleju, ale wszystko przede mną. Ale wracając do rzeczy: znacie ten ból, gdy zamiast pysznych chrupiących przetworzonych ziemniaków kończycie z rozklapciałymi bladymi słupkami niewiadomo czego? No właśnie. Temperatura jest ważna, a dla lepszego efektu warto frytki w rozgrzanym oleju zanurzyć podwójnie. Jednak na naszym eleganckim grillu z mrożonkami nie musimy się tym przejmować. Jedyne o czym musimy pamiętać, to wyłączyć palnik pod garnkiem z olejem, tak jak Bubbles. Bądźmy jak Bubbles, pilnujmy ognia.
Kurczak Ricky’ego
- Paluszki z kurczaka
- Opiekacz
Co jak co, ale Kurczak Ricky’ego to danie już kultowe i uważam, że na porządnym grillu nie może go zabraknąć. Pomysł ten niby uderza swą prostotą, a jednak okazuje się, że tej potrawie należy poświęcić trochę czasu i serca. Poza podążaniem za wskazówkami przygotowania dostępnymi na opakowaniu, należy pamiętać, że kurczaka przede wszystkim trzeba cierpliwie doglądać oraz regularnie obracać.
Mądrzy mawiają, że życie nie kręci się tylko wokół chlania i jedzenia kurczaka. Ci sami mądrzy i tak kończą później przy opiekaczu z rumem w ręce. Z tego powodu nie powinno to być dewizą naszego majówkowego weekendu. Co innego to słowa Ricky’ego, który przestrzega, że przetworzone paluszki z kurczaka należy długo opiekać, żeby nie zatruć się salmonellą. Wiadomo, są rzeczy mądre i mądrzejsze. I wiecie co? To się nazywa odpowiedzialność.
Burgery Randy’ego
- Mrożone burgery
- Bułki
- Ser
- Ketchup
Poza tradycyjną kiełbasą, na grillu nie może zabraknąć cheeseburgerów, które jak wiadomo posiadają wielu wielbicieli. Kluczem do wykonania tej konkretnej wersji jest pewna doza sknerstwa pod przykrywką.
Cały misterny plan polega na tym, by tylko na początku wykazać się inicjatywą i zaprosić wszystkich na burgerowy piknik. Później, po wytworzeniu odpowiedniej otoczki szczodrości, należy subtelnie przejść do prawdziwego skąpstwa. Rozsądnie trzeba przypomnieć sobie o własnej przyjemności, nie być zbyt rozrzutnym w rozdawaniu jedzenia i zostawić sobie osobiste zapasy burgerów w zamrażarce. Z niewielką resztą, która pozostanie do wydania, wiadomo co robić: mięso i ser z rusztu do prosto bułki.
Cuba Julian
- Rum
- Cola
- Kostki lodu
- Szklanka
Na sam koniec, creme de la creme, wisienka na torcie, czyli Cuba Libre Julian. Przygotowanie jest banalne, ale bardzo efektowne. Do szklaneczki wrzucamy kilka kostek lodu, do tego wlewamy rum i colę w proporcji 1:4. W kolejnym drinku pewnie już 2:3. W ostatnim to niemal już pewne, że będzie 1:1. Na własny użytek należy nosić przy sobie oczywiście własną elegancką szklankę. Mądrze będzie nosić ją ze sobą zawsze i wszędzie. Człowiek z drinkiem w ręce wygląda przecież od razu porządniej: zabawiając rozmową gości, obracając na grillu mięso, stojąc w kolejce na poczcie – słowem, wszędzie. W przypadku drinków dla gości o wiele lepsze od szklanek będą gustowne kubki z uciętych u dołu plastikowych butelek. Praktycznie, ekonomicznie i całkowicie w duchu zero waste. Każdy doceni taki gest.
Szklaneczka z rumem i brzdękającymi kostkami lodu to najbardziej relaksujący dźwięk, jaki możecie usłyszeć w czasie majówki, ale nie tylko. Być może stukot ten ukoi wasze roztrzęsione serca, gdy nadejdzie czas tego ciężkiego poranku ostatniego dnia weekendu. Albo i dnia po weekendzie.
* wpis niepoważny, humorystyczny, zresztą jak niemal zawsze, youknowwhatimsaying.