Jabłka na mokrej trawie

Wedle zapisu w moim dzienniku dnia dwudziestego siódmego lipca bieżącego roku, prawdopodobnie około godziny szesnastej zero pięć, przechodziłam znanym mi skrótem – ścieżką wydeptaną między dwoma drzewami. Jedno z drzew to jabłoń. Część z jej owoców tego dnia już spadła na trawę, pewnie pod wpływem deszczu i mocnego wiatru, jak to w lipcu bywa. Te spady owoców na wilgotnej trawie

Czytaj dalej