Filmy i seriale, Jedzenie w kulturze, Książki

„Kanapkowy król”, bicie rekordów i monstrualne dynie

Aktualny rekord dotyczący największej wyhodowanej dyni odnotowany został przed kilkoma tygodniami w Toskanii – pomarańczowa bańka z Poggerino ważyła 1226 kilogramów. Tym na liście poniżej także niewiele brakuje, bowiem poprzedni rekordzista liczył zaledwie 25 kilogramów mniej. Monstrualne dynie cieszą się dużą popularnością a masy każdej z nich, nawet jeżeli nie zbliżają się do rekordu, to i tak robią duże wrażenie. Leżące na wagach warzywa od lat napawają dumą ich właścicieli, czule spoufalających się z tymi nimi poprzez nadawanie im imion. Postronnych te giganty częściej jednak napawają lękiem… i być może także lekkim obrzydzeniem. Jednak w hodowaniu olbrzymich warzyw jest coś, co przyciąga wiele osób – a gdy już ktoś zacznie, to nie potrafi się od swojej nowej pasji (czy też już obsesji) oderwać. 

Doskonały przykład niewinnego hobby (które przeistoczyło się w coś nieco bardziej niepokojącego) w postaci hodowli ogromnej dyni odnajdziemy w opowiadaniu „Ogród” Anny Onichimowskiej:

„To już nie pasja, a obsesja, pomyślała wówczas, dochodząc do wniosku, że granica między tymi pojęciami bywa płynna”. 

To prawda, a wątpliwości z pewnością może budzić sytuacja, w której to widzi się własnego męża nocą ogrzewającego dynię: 

„Noc była na tyle jasna, że bez trudu zobaczyła potwora, otulonego narzutą w niebieskie paski, pod którą przesuwał się z wolna ludzki kształt. Wzdrygnęła się, czując coś na kształt obrzydzenia. Próbuje go ogrzać własnym ciałem, pomyślała. Miała wrażenie, że podgląda intymną sytuację.”

Zastanówmy się: cóż takiego przyciąga tak wielu z nas do hodowli warzyw-gigantów? Czy do tego prowadzi nasz konsumpcyjny tryb życia? Może chęć zysku? Wygrane w tego typu konkursach są dość atrakcyjne, jednak i tak nieproporcjonalne w stosunku do poświęconego czasu i energii. Zdaje się, że problem ten jest nieco bardziej złożony i niezależny od zewnętrznych czynników. Chęć posiadania, a szczególnie pragnienie by wszystkiego mieć więcej i więcej – nie samych pieniędzy, ale chociażby i dyniek –  zdaje się być głęboko zakorzeniona w naturze ludzkiej, niezależnie od zewnętrznych uwarunkowań. (na poparcie tej tezy cytat z mojego 4-letniego siostrzeńca: duzio, duzio, duzio, ogromniii!). Przede wszystkim, liczy się na uzyskanie coraz większej satysfakcji. Ale czy możliwe jest osiągnięcie spełnienia, jeżeli zawsze ma się nadzieję na pobicie kolejnego rekordu?

Mimo wielu podejrzeń tych ciągąt nie powinno się oceniać zbyt krytycznie. Duża dynia oznacza dużo cierpliwości, a ta jak wiadomo jest wielką cnotą. Dla równowagi należy jednak dodać, że nie jest to „spokojna cierpliwość”, wynikająca z pogodzenia się z rytmem natury. Jest to, jakkolwiek sprzeczne by się to nie wydawało, niecierpliwa cierpliwość, która to wie, że nie można wcześniej odciąć gałązki, a jednak codziennie z utęsknieniem wypatruje szybkich efektów. Czekanie to, mimo że dla wielu staje się ogromną pasją, jest równie ogromnie męczące (tenże, obrażony: ciągle tylko ciekać, i ciekać, i ciekać…).

Kanapkowy król, 2018

Pragnienie bicia rekordów nie dotyczy wyłącznie uprawy monstrualnych warzyw. Jeżeli doglądanie dyń nie jest naszą największą pasją i zdecydowanie wolimy brać sprawy w swoje ręce w bardziej dosłowny sposób, to dobrą okazją do rywalizacji może być wytworzenie wyjątkowej potrawy, znacznie przekraczającej rozmiar swojej wersji standardowej. Dajmy na to, największego tortu kanapkowego (kanapkę bez śkórek, ale żeby była taka dłuuuugaaaa). 

Informacje o największej upieczonej pizzy albo naleśniku co jakiś czas pojawią się w wiadomościach jako ciekawostka. I faktycznie, świadomość, że ktoś gdzieś poświęcił czas i energię, na dodatek często wspólnymi siłami, by wyprodukować jedzenie mocno wystające poza regularny talerz wywołuje same pozytywne emocje. Przywołuje to uśmiech na twarzy, jednak szybko o tym zapominamy i nie bierzemy pod uwagę, że ludzie biorący udział w danym przedsięwzięciu naprawdę mogli traktować je bardziej poważnie niż my. A pobicie rekordu mogło być dla nich czymś najpiękniejszym, czego doświadczyli.

Właśnie tak dzieje się z Hansem Petterssonem, „Hasse P.”, pojawiającym się w opartym na faktach szwedzkim filmie „Kanapkowy król”. Już na samym wstępie słyszymy, że zdobycie rekordu było dla niego najlepszym, co go w życiu spotkało. Z ekranu później dowiadujemy się, że faktycznie pomysł stworzenia największej kanapki – choć wydaje się może niesamowicie niepoważny a nawet szalony – pozwolił na odnalezienie sensu w życiu tej postaci. Z każdą kolejną upieczoną kromką jest on coraz bliżej celu, coraz bliżej spełnienia. Jednak między tymi wszystkimi liśćmi sałaty i majonezu standardowo przechodzi on chwile zwątpienia a chęć rezygnacji z całego pomysłu wydaje się coraz bardziej rozsądnym wyjściem. 

Jak poznałem waszą matkę, 2005-2014

Po sporządzeniu największego na świecie dania, ktoś musi je zjeść. W filmie byli to mieszkańcy miejscowości Köping delektujący się smakiem kanapkowego tortu po pobiciu rekordu, jednak dla niektórych to sama konsumpcja będzie dobrym tematem na wyzwanie. Kto nie słyszał o jedzeniu hot dogów na czas? Jest to konkurencja o wiele bardziej popularna w Stanach Zjednoczonych, jednak świetnie przenikła także do świata popkultury. Każdy szanujący się serial komediowy będzie posiadać odcinek jemu poświęcony, ponieważ sama okazja ukazania takiego wyścigu daje niesamowite pole do popisu na ogranie tej sceny. Można po prostu pożartować sobie ile to ktoś potrafi albo nie potrafi wcisnąć (kluśki, więcej klusiek!). Można śmiać się z osób które uważają, że zjedzenie kilkudziesięciu parówek zapewni im sławę i pieniądze. Ale można też ukazać pewną potrzebę bycia najlepszym w danej dziedzinie, pochwalenia się własnym sukcesem, niemającym kompletnie związku z życiem zawodowym. Taką sytuację zobaczymy w serialu „Jak poznałem waszą matkę”, gdzie Lily chwali się w swoim cv zjedzeniem 29 hot dogów w osiem minut. Teoretycznie nie ma sensu umieszczać takiej informacji na tym papierku. Usunięcie jednak tego wpisu okazuje się dla niej wręcz niemożliwe. Potrzeba identyfikacji z sukcesem na innym polu jest nie do pominięcia i świadczy o poczuciu indywidualności bohaterki w świecie, choć same masowo wytwarzane parówki wydają się być tego przeciwieństwem. Hot dogi te przypominają jej, kim kiedyś była i jakie były jej marzenia. Nawet jeżeli z wielu z nich zrezygnowała – to nigdy nie wyprze się tej rekordowej liczby zjedzonych parówek. Nigdy.

Sukces i życiowe zadowolenie może łączyć się więc nawet z czymś nawet tak prozaicznym, jak wielkość zjedzonej porcji w krótkim czasie. Ale cel każdy z nas ma inny, czasem nie zdajemy sobie sprawy z faktu że go posiadamy – zapominając, że zadowolenie możemy osiągnąć nawet dzięki czemuś tak małego jak ogromna porcja jedzenia na talerzu czy monstrualna dynia w ogródku. Zwykle jednak cele te opiera się na dążeniu do jakiegoś rodzaju „powiększenia”, czy to dosłownego, czy też bardziej metaforycznego. Zauważmy, że określenia mówiące o rozwoju i sukcesie odnoszą się właśnie do wzrostu. Wspinamy się coraz wyżej po szczeblach kariery, posiadamy coraz więcej, rośniemy w siłę…

Często sądzimy, że gdy tylko już ten wyobrażony sukces osiągniemy, to w końcu  będziemy już szczęśliwi i beztroscy. Często jednak okazuje się, że jedynie będziemy wspominać dążenie do niego jako najlepsze dla nas czasy. Gdy dynia zostanie odcięta, talerz pozostanie pusty, a ostatnie okruszki zostaną zamiecione w kąt, to wtedy może pojawić się pustka, która być może w pośpiechu zapełniona zostanie kolejnym dążeniem do pobicia rekordu. Sam wzrost będzie więc istotniejszy od końcowej miary. Nie za każdym razem na końcu pojawi się sukces, często cele mogą okazać się nierealne, a jednak nie powstrzymują one przed podjęciem kolejnej próby. Widocznie hasło „mierz siły na zamiary” nie zawsze ma rację bytu gdy chodzi o parówki, kanapki i dynie.


Kadry:

Kanapkowy król (Tårtgeneralen), reżyseria: Filip Hammar, Fredrik Wikingsson, Szwecja 2018.

Jak poznałem waszą matkę (How I Met Your Mother), sezon 4, odcinek 14: Monieżliwe, twórcy: Carter Bays, Craig Thomas, 20th Century Fox Television / Bays Thomas Productions, USA 2055-2014.

Przepis na tort kanapkowy z filmu „Kanapkowy król”

1 komentarz do “„Kanapkowy król”, bicie rekordów i monstrualne dynie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *