Bez bułeczki nie można pracować: „Prosto w serce”
- – Chyba czas już zjeść śniadanie (…). Koniec z rymowankami, aż coś zjem.
- Prosto w serce, reż. Marc Lawrence, 2007.
Kto to widział, żeby rozpoczynać pracę bez śniadanka. A jednak, nie jest to zjawisko szczególnie rzadkie. Ludzie w popłochu wybiegają z domów, często nie mając czasu na zwykłe zjedzenie posiłku w zaciszu własnej kuchni. Niektórzy docierając do miejsca pracy biorą się za swoje obowiązki jeszcze zanim w ogóle coś przegryzą. Zdecydowana większość jednak przygotowuje prowiant na wynos w domu, w poprzedni wieczór. Szalony wybór dostępnych w sklepach lunchboxów, słoików i wielu innych uroczych pojemniczków dodatkowo zachęca do samodzielnego gotowania.
Ale cóż, nawet najpiękniejsze bento czy fikuśne kanapki na nic się zdają, jeśli wybiegając do pracy zapomnimy ich ze sobą zabrać. Pozostanie z nami jedynie żal za utraconym jedzeniem. Nie można jednak zbyt długo rozpaczać, bo koniecznie trzeba czymś je zastąpić, by nie głodować przez większość dnia.
I choć w różnych dyskontach znajdziemy wszelkie sałatki i potrawy gotowe do podgrzania, to na wagę złota i tak niemal zawsze będzie dobra piekarnia.
Jak taką rozpoznać? Rzecz oczywista – wyróżniają ją wysokiej jakości wypieki. Jednak nie jest to jedyny element, który przyciąga do środka tłumy głodnych klientów. Kluczowym zdaje się być pewien znak rozpoznawczy, który nie pozwoli pomylić danej piekarni z żadną inną. Te specjały mogą być przeróżne. Swego czasu wysłuchałam w autobusie rozmowy dwóch młodych panów w ortalionie, wychwalających za*ebiste pizzerki w jednej z nich. A niemal każdy mieszkaniec danego miasta też wie, której piekarni mocną stroną są pączki, i gdzie znajdziemy słodką bułkę w kształcie kaczuszki.
Tak też się składa, że bohaterowie filmu “Prosto w serce” także zawędrowali do pewnej piekarni, kultowej z racji serwowanego w niej wypieku. Sophie, postać grana przez Drew Barrymore, o poranku po całonocnej pracy nad tekstem piosenki stwierdza, że potrzebuje choćby bułki, by dalej pracować. I jest to podejście słuszne. Głodny człowiek z pewnością nie jest zbytnio produktywny, trudniej mu się skupić, do tego robi się marudny i jeszcze wyżywa się na innych (no chyba że ktoś piastuje posadę naczelnego mobbera w korporacji, wtedy to chapeu bas, pomysł idealny).
Po chwili widzimy więc na ekranie jak para zasiada w ciekawej kawiarni. Dzięki charakterystycznym kubeczkom z kawą (no i oczywiście napisie na witrynie w tle) dowiemy się, że znajdują się oni w nowojorskiej The City Bakery. Jest to miejsce obecnie już nieistniejące, lecz, sądząc po prasowych artykułach, nadal żywe w pamięci jego klientów.
A cóż na talerzach? Hugh Grant zdecydowanie zajada się muffinem, jednak to jego towarzyszka dziubie sobie kultową pozycję piekarni, która przyczyniła się do jej sukcesu. Jest to wyjątkowy… preclo-croissant. Tak, dokładnie. Po prostu, połączenie precla i croissanta. Brzmi dziwnie? Na pierwszy rzut oka tak, ale smakuje świetnie. Stwierdzam to jednak nie dlatego, że sama jadłam takowego w The City Bakery. Potwierdzają to oczywiście relacje dostępne chociażby w czeluściach internetu. Ale nie musimy im wierzyć. Możemy przekonać się sami, ponieważ właściciel piekarni przekazał wystarczająco szczegółowy przepis, który pozwoli na odtworzenie wypieku własnymi rękami.
Co w rogalu jest croissantem, a co preclem? Nie jest to rzecz aż tak dziwna, jak mogłoby się zdawać. Ciasto jest francuskie, czyli rzecz oczywista dla croissantów. Proces jego przygotowania nie odbiega wiele od tradycyjnego sposobu. Wyrobione i wyrośnięte drożdżowe ciasto laminuje się kilka razy, a na końcu formuje rogaliki z wyciętych trójkątów. I tutaj dopiero dochodzimy do preclowego elementu. Rogi croisssanta naciąga się lekko, a następnie łączy ze sobą, tworząc charakterystyczną formę. Od standardowych croissantów różnią się jeszcze jedną rzeczą – na końcu zamiast smarować je roztrzepanym jajkiem traktujemy je samą wodą z solą i sypiemy obficie sezamem.
Na końcu sceny bohaterowie zrywają się i wychodzą z piekarni. WYCHODZĄ zostawiając na stoliku niedojedzone wypieki. NIEDOJEDZONE. Wręcz ledwo ruszone, nie biorą ich na wynos, no jak tak można? Gdzie tu człowieczeństwo, ludzkie odruchy? Nic? I trochę wierzyć się nie chce, że inspiracja przyszła do nich bez udziału precla. Niestety, ale to sprawia, że ta cała scena staje się niewiarygodna.
Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że nikt nie pogardził tymi wypiekami już po zakończeniu filmowania sceny. Być może pozostały one nieruszone w kadrze specjalnie po to, by zostać zjedzonymi później, w spokoju i bez świadków. To wyjaśnienie byłoby zadowalające.
W tym momencie nie pozostaje mi już nic innego, niż zarzucić klasycznym blogowo-kulinarnym sloganem: te preclo-rogale z poniższego przepisu z pewnością szybko znikną z talerza!
Preclo-croissanty z sezamem
- 500 g mąki pszennej chlebowej
- 300 ml gorącej wody
- 250 g masła
- 7 g drożdży suszonych
- 1 łyżeczka cukru
- 2-3 łyżeczki soli
- sezam
Mąkę przesiać do miski, dodać drożdże, cukier i łyżeczkę soli. Zrobić w środku zagłębienie, do którego stopniowo nalewać wodę i wyrabiać ciasto. W razie potrzeby dodać więcej wody lub mąki. Wymieszać na gładkie ciasto i wyrabiać przez 8-10 minut. Następnie odstawić do wyrośnięcia na około godzinę. Ciasto powinno podwoić objętość.
Przygotować maślany kwadrat. Na papierze do pieczenia ułożyć w kwadrat masło pokrojone na paski. Przykryć drugim kawałkiem papieru i rozwałkować na grubość około 1 cm. Przełożyć do lodówki.
Wyrośnięte ciasto przebić palcami i rozwałkować na kwadrat dwa razy większy od masła. Na środek wyłożyć masło. Przykryć je rogami ciasta, jak kopertę. Tak powstały kwadrat ponownie rozwałkować, tym razem do kształtu dość długiego prostokąta. Brzegi złożyć „na trzy” do środka. Odłożyć do lodówki na godzinę.
Po tym czasie ciasto ponownie rozwałkować do prostokąta i złożyć na trzy. Odłożyć do lodówki. Po upływie godziny czynność ponownie powtórzyć i schłodzić ciasto.
Ciasto podzielić nożem na dwie części. Jedną rozwałkować na prostokąt i wykroić nożem trójkąty – na rogale o standardowej wielkości będą to trójkąty o podstawie 10 cm i wysokości 25 cm. Naciąć podstawę na środku na 1 cm, rozciągnąć nieco jej rogi na boki i zacząć rolować rogalik do wierzchołka. Rogi tak powstałego croissanta lekko naciągnąć i nałożyć na siebie, tworząc kształt przypominający precla.
Rogaliki ułożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i odstawić do wyrośnięcia. Ciasto powinno wyrastać jeszcze około godzinę, ale dobrze jest też odstawić je na noc i upiec rano. Rogaliki przed pieczeniem posmarować miksturą z 2-3 łyżek wody rozmieszanych z 2 łyżeczkami soli. Posypać sezamem.
Piec około 20-25 minut w 200 stopniach.
Inne śniadaniowe wpisy:
Podobało Ci się i chcesz mnie wesprzeć? Będzie mi miło, jeżeli postawisz mi kawę 🙂
Udostępnij: