Powidła śliwkowe
Nie ukrywam, że powidła śliwkowe są jednym z moich ulubionych owocowych przetworów. Co jest także średnio oryginalne – uwielbiam je w połączeniu z czekoladą. Z tego też powodu w tym roku powidła powstały z 10 kilogramów śliwek (i tak za mało…).
Są to owoce wręcz idealne do przetwarzania – czy to jako crumble, czy też konfitury, wytwarzają niesamowity aromat w trakcie pieczenia/smażenia. Wydzielają niesamowitą słodycz i proszą się o zjedzenie przynajmniej jednej łyżki (a najlepiej o wylizanie całego garnka).
Przygotowywanie tych przetworów jest rytuałem. Wymaga cierpliwości, należy długo smażyć owoce, często mieszając. Nie można tego zrobić na szybko, nawet nie dlatego, że nie wyjdzie nam wtedy idealna konsystencja – po prostu nie wypada tych pięknych owoców potraktować tak po macoszemu.
Składniki:
śliwki węgierki
cukier – wg uznania
ocet
Przygotowanie:
Śliwki umyć, pozbawić pestek, przełożyć do dużego garnka, dodać niewielką ilość octu. Smażyć po kilka godzin, można rozłożyć przygotowywanie na kilka dni. Pod koniec dodać odpowiednią ilość cukru. Gotowe powidła przełożyć do czystych, wyparzonych słoików i pasteryzować.
Bardzo lubię powidła, ogólnie uwielbiam śliwki, wypieki z nimi, itd. Ja zaś robiłam konfiturę śliwkową z gorzką czekoladą i pomarańczą 😉
Uwielbiam śliwkowe powidła:) Z octem jeszcze nie robiłam. Bardzo apetyczne zdjęcia:)
Uściski!:))
Dodatek octu powodowany jest chęcią zatrzymania koloru, jednak moim zdaniem odpowiednia jego ilość idealnie podkreśla smak śliwek 🙂 Pozdrawiam!