Scena z filmu "Masz wiadomość". Widok kawiarni Starbucks. Mężczyzna odbiera zamówioną kawę. Jest to Joe Fox grany przez Toma Hanksa.
Filmy i seriale, Jedzenie w kulturze

Małe. Bezkofeinowe. Cappuccino! – o kawie w „Masz wiadomość”

Charakterystyczną cechą kawiarni takich jak Starbucks jest fakt, że musimy podjąć mnóstwo decyzji tylko po to, by kupić jeden kubek kawy – jest to parafraza słów Joe Foxa, bohatera filmu „Masz wiadomość” z 1998 roku. Na ekranie widzimy go we wspomnianej kawiarni, w której z uśmiechem na twarzy odbiera swój kubeczek z napojem. Po chwili pojawia się kadr z kolejką klientów sieciówki, którzy wybierają taką kawę, na jaką mają ochotę. A wybór ten faktycznie jest szeroki. Ponownie przytaczając słowa bohatera, możemy zdecydować się na kawę małą, dużą, jasną, czarną, z mlekiem zwykłym i odtłuszczonym, z kofeiną lub bez. Wiemy jednak doskonale, że to nie wszystko. W tej kawiarni wybór jest o wiele szerszy. Dostaniemy tam bogatą ofertę syropów, bitej śmietany, kaw klasycznych i mrożonych, a do tego dochodzą przecież jeszcze herbaty i gorące czekolady. Nic dziwnego, że czynność ta budzi w bohaterze tak żywą reakcję.

Bardzo łatwo zinterpretować wspomnianą scenę jako zwykłe gderanie postaci na to, na czym ten świat stoi. Są to jednak pewne przemyślenia na temat drugiego dna zawartego w tak codziennej i pozornie zwyczajnej sytuacji, jaką jest zakup kawy na wynos. Sama teza, którą przy tej okazji wysnuwa Joe Fox jest interesująca: osoby niepotrafiące podejmować decyzji kupują nie tylko zwykły kubek kawy, lecz poczucie własnej tożsamości.

Scena z filmu "Masz wiadomość". Widok kawiarni Starbucks. Na pierwszym planie rząd białych filiżanek do kawy. Za nimi stoi zamyślona, lekko uśmiechająca się kobieta. Jest nią Katheelyn Kelly grana przez Meg Ryan, główna bohaterka. Za nią mężczyzna i kobieta czekający w kolejce.
Masz wiadomość, Warner Bros., 1998

Faktycznie, należy przyznać w tego typu kawiarniach wybór często jest przytłaczający, a tym bardziej w połączeniu z nieco onieśmielającym swą bezpośredniością i towarzyskością sprzedawcą. Zamawianie kawy może więc zestresować. W jaki sposób? Poprzez perspektywę konieczności starcia z serią pytań dotyczących naszych upodobań. Ma się wrażenie, jakby istniała tylko jedna prawidłowa odpowiedź na nie wszystkie – a my jej nie znamy, choć powinniśmy. A gdy jest się osobą która niechętnie wychodzi przed szereg i nigdy nie chce nikogo przypadkiem urazić, naturalną odpowiedzią wydaje się „jak wolisz”.

Dodatkowo, stresować może narastająca za plecami kolejka żądnych kofeiny. Z jednej strony chcemy wybrać to, na co dokładnie mamy ochotę, z drugiej, napierający tłum rozprasza samą swoją obecnością. Duża kawa? Może, ale czy zdążysz ją wypić przed wejściem do autobusu? Z mlekiem? Trochę łagodności by się przydało, ale może lepiej nie zakłócać tej przyjemnej goryczy. Cukier, syrop? Zapominasz, czy słodzisz czy nie. A na końcu jeszcze pytają cię o twoje imię, a przecież tego już nie pamiętasz od przekroczenia progu kawiarni.

Zaakceptujmy więc fakt, że nawet tak prosta czynność jak zamówienie kawy może być dla niektórych czynnością nieco bardziej wymagającą niż się wydaje. Ale czy zamawianie kawy może w takim razie dodać pewności siebie? Czy może być aktem odwagi, po którym czujemy swą prawdziwą moc? Gdy już przebrniemy przez wszystkie te banalne lecz mimo to trudne decyzje codzienności, to możemy być z siebie zadowoleni. Może to nieistotna pierdoła dla reszty świata – ale my właśnie kupiliśmy sobie kawę wyjątkową, dokładnie taką jaką chcieliśmy. Co prawda, gorzej jeżeli połączenie syropu karmelowego z waniliowym okazuje się niezdatne do picia. Ale nieważne. Co swoje to swoje. Kupiliśmy sobie pewność własnych decyzji. Pewność siebie. Kawałek potwierdzenia własnej tożsamości, tego kim jesteśmy. Jeżeli jesteś tym co jesz, to właśnie stałeś się kubkiem pewnego siebie karmelowego latte.

Scena z filmu "Masz wiadomość". Widok kawiarni. Przy dwóch stolikach plecami do siebie siedzą kobieta i mężczyzna - Katheelyn Kelly i Joe Fox. Joe spogląda przez ramię na kobietę. W tle widoczni inni goście kawiarni.
Masz wiadomość, Warner Bros., 1998

W filmie „Masz wiadomość” ciekawa jest nie tylko wypowiedź Joe Foxa na temat Starbucksa, ale także pojawienie się kawy bezkofeinowej. Joe Fox pojawia się na ekranie w kontekście tejże dwukrotnie: po raz pierwszy wspomina o tym w czasie swojego monologu o wyborze napoju w sieciówce, więc możemy domniemywać, że taki też wariant napoju mógł wybrać. Po raz drugi zamawia kawę bez kofeiny w czasie spotkania z Katheelyn Kelly w kawiarni – będąc precyzyjnym, jest to mochaccino bezkofeinowe. Jednak zdaje się, że nawet nie zdążył go wypić.

Dlaczego bohater ten popija bezkofeinowy napój? Jego postać ma przecież dwie strony – z jednej jest biznesmenem niemającym większych skrupułów przy likwidacji konkurencji pod postacią małych niezależnych księgarni. Z drugiej – objawia się jako osoba, w której jednak tli się empatia dla innych i chęć poszukiwania w życiu czegoś ważniejszego od pieniędzy. Jest jak mocna kawa, a jednocześnie ostatecznie okazuje się pozbawiony tej „kofeiny”, mogącej powodować niepotrzebne zdenerwowanie i rozdrażnienie w innych. Można by go porównać również do czarnej kawy rozbielonej odrobiną łagodnego mleka, jednak nie byłoby to aż tak dosadne jak ta bez kofeiny. Pierwszy rzut oka na kawę bezkofeinową nie powie nam, czy faktycznie jest pozbawiona mocy. Można ją ocenić po pozorach. Kawa bez kofeiny jedynie udaje tą mocną i bezwzględną dla snu o poranku – a tak naprawdę jej wnętrze jest wręcz niewinne. Prawie jak Joe Fox. Chociaż zdaje się, że jeszcze ani jedna kawa – z kofeiną czy bez – nie doprowadziła do zamknięcia żadnej księgarni.


Kadry: Masz wiadomość (You’ve Got Mail), reżyseria i scenariusz: Nora Ephron, studio: Warner Bros., USA 1998 r.

1 komentarz do “Małe. Bezkofeinowe. Cappuccino! – o kawie w „Masz wiadomość”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *