Zjedz, lepiej się poczujesz, czyli czekolada profesora Lupina
Co wzmocniłoby człowieka po ataku dementora? Co pozwoliłoby mu szybko wydobrzeć, poprawiło kondycję wyczerpanego ciała i przede wszystkim podniosło na duchu? Nie jest to sprawa prosta do rozwikłania, bo i na co dzień nikt się z tymi istotami nie spotyka. A przynajmniej mam taką nadzieję.
W trzeciej części książki i filmu „Harry Potter i więzień Azkabanu” pojawia się scena, która daje nam na to pytanie odpowiedź. Dzieje się ona oczywiście w pociągu pędzącym do Hogwartu, a dokładniej w przedziale z Harrym, Ronem, Hermioną i zwiniętym pod płaszczem profesorem czarnej magii – Remusem Lupinem. Pojazd w pewnym momencie zatrzymuje się, a temperatura otoczenia znacznie spada, aż szyby zaczynają zamarzać. Chwilę później do przedziału wkracza przerażająca postać dementora, która jako ofiarę upatrzyła sobie chłopca z blizną. Śpiący profesor budzi się jednak w odpowiednim momencie i szczęśliwie ratuje uczniów.
Mimo dramatycznych chwil, w kontekście zadanego na samym początku pytania ważne będzie to, co wydarzyło się już po spotkaniu z mroczną postacią. Poczucie oddechu dementora jest czymś niesamowicie wyczerpującym i zdecydowanie niebezpiecznym. Jak więc dojść do siebie po takim ataku?
Zgodnie z nauką profesora Lupina rozwiązaniem jest oczywiście czekolada. A my, wiedząc jak dobrze wpływa ona na nas nawet w zwyczajny dzień, propozycję taką bez większych wątpliwości akceptujemy. Ale tak właściwie to dlaczego? Cóż takiego magicznego kryje się w jej kostkach, że jej czary doceniamy nawet w naszym mugolskim świecie?
Zjedzenie czekolady posiada kilka cech ważnych dla fizycznego i psychicznego zdrowia, które często są przytaczane. A właściwie to grupy te rzadko kiedy występują rozdzielnie, traktowane są one raczej jako całościowa pomoc. Pierwsza z nich to czekolada przedstawiana jako produkt służący wzmocnieniu. Dlatego też po oddaniu krwi zwykle dostaje się 9 tabliczek, czyli równowartość 4,500 kcal. Ważne jest to, że posiłek regeneracyjny pod postacią czekolady uzupełnia niedobory żelaza i glukozy. Druga ważna sprawa to zawartość magnezu, który skutecznie walczy ze stresem. A spotkanie z dementorem z pewnością może nam zszargać nerwy. Zjedzenie kilku kostek będzie więc dobrym pomysłem w takich sytuacjach.
Głównym sposobem działania dementora jest wysysanie z człowieka całego szczęścia. Jeżeli przetrwamy takie starcie, to z pewnością poza uzupełnieniem żelaza i magnezu będziemy potrzebować dodatkowej dawki endorfin. Wie to zarówno Remus Lupin, jak i Pani Pomfrey z hogwarckiego szpitala. Dzieje się tak za sprawą fenyloetyloaminy, która uwalnia hormony szczęścia.
Tak, tak, spotkanie z dementorem z pewnością jest mocno stresującą sytuacją. Sama myśl o nim już budzi negatywne emocje, a w kulminacji dochodzi ona do trudnego do opanowania przerażenia. A tu wam każą jeszcze jakieś patronusy czarować. Nie będę się sama oszukiwać – doskonale wiem, że moim patronusem zapewne byłaby świnka morska, bardziej zainteresowana wpieprzaniem siana niż próbą ratowania moich czterech liter. Musiałabym więc zdecydowanie zdać się na cudze zwierzęta i właśnie na zapobiegawczą sporą ilość czekolady zjedzonej przed całą imprezą w obdartych szarych szatach. Co prawda, jej działanie jest doraźne, jednak możliwe że na dementora mógłby zadziałać sam element zaskoczenia. No bo czy spodziewałby się on, że gdy będzie szedł prosto na nas, my wyjmiemy z kieszeni tabliczkę czekolady i spokojnie zaczniemy ją sobie przegryzać?
Jednak jaką postacią jest sam Lupin? Oczywiście, niezwykle miłą, a i sam jego gest poczęstowania kogoś czekoladą sprawia, że cała przykrość wokół topnieje. Połączenie go z tym produktem jest więc czymś bardzo naturalnym. Jednak pewne cechy charakteru Remusa wskazują na to, że w jego życiu wydarzyło się coś nieprzyjemnego. Coś, co sprawiło, że doskonale poznał moc zbawienną moc czekolady w trudnościach.
Jak wiemy, przyjazny profesor skrywa drugą stronę – podczas pełni Księżyca przeistacza się on w wilkołaka. Czekolada jest odpowiednim sposobem na dojście do siebie po ataku dementora. Ale co byłoby lekarstwem dla pół człowieka, pół wilka – a dokładniej jego ludzkiej strony – po szalonej nocy w blasku naturalnego satelity?
Twarożek? Może żytnia bułka?
Istotne jest tutaj poznanie listy żywieniowej wilkołaków, która jest dość krótka – gdyż sprowadza się ona do ludzi. Gdy jednak żadnego człowieka w pobliżu nie ma, to jedzą one upolowane zwierzęta. Istotne jest jednak to, czego wilkołaki jeść nie mogą. A tym, czego ani wilki (ani nasze psy) jeść nie mogą, jest także… <uwaga, fanfary> czekolada. Jest ona dla tych zwierząt toksyczna, czego niestety mój pies nie przyjmuje do wiadomości i stale próbuje produkt ten podpieprzyć z kuchni. Jest więc to kolejny, nie wiemy czy zamierzony czy nie, powód dobrania właśnie takiego produktu dla postaci Remusa Lupina.
Powyższe argumenty wskazują na to, że Lupin zdecydowanie wie co robi, częstując siebie i innych czekoladą. Jednak możliwe, że za wyborem tych tabliczek kryje się coś więcej. Więcej niż same jej chemiczne właściwości i wpływ na zdrowie ludzi oraz zwierząt.
Zauważmy, że Lupin czekoladę zawsze wyciąga z wnętrza swojej kieszeni. Można by pomyśleć, że lekko zamroczony profesor w pociągu wyciągnie zza pazuchy piersiówkę, ale nie – zawsze jest to słodka tabliczka. Chowa ją jednak w miejscu, w którym mogłaby się dość zagrzać. Wręcz zacząć topić. Byłby więc to niezbyt przyjemny poczęstunek, prawda? Jednak zarówno w książce, jak i w filmie zostało podkreślone chrupanie czekolady. Musiała więc być ona dość zimna mimo przebywania przez dłuższy czas w tak ustronnej lokalizacji. Ale nic w tym dziwnego, bo w końcu po pojawieniu się przerażających strażników Azkabanu wszystko wokół praktycznie zamarza. Czekolada staje się więc mimochodem jakąś uroczą metaforą zwycięstwa szczęścia nad zimnem smutku: bo chociaż ochładza się razem z całym otoczeniem po zbliżeniu dementora – to położona na języku zawsze zacznie się błogo topić, roztaczając rozkoszną słodycz. Jakby szczęście nie zawsze było zależne od tego, co zewnętrzne, lecz przede wszystkim zależało od nas samych i naszego wnętrza.
Jeżeli w naszym mugolskim świecie spotykamy kogoś, kto tak jak dementorzy wysysa z nas szczęście, to zdecydowanie lepiej będzie ich unikać niż próbować zagłuszać smutek słodyczami. Jeżeli jednak naszym dementorem jest brak słońca, pogarszająca się pogoda za oknem czy może zwyczajny gorszy dzień – jak najbardziej, czekolada nam pomoże. Jeżeli nie ta w formie tabliczki, to może płynna i gorąca? Wszystkie sezonowe chandry roztopią się przy niej jak śnieg na wiosnę. Najlepiej wybrać taką ze sporą ilością czekolady gorzkiej, chociaż to zależy od własnych upodobań. Myślę jednak, że profesor Lupin spokojnie polecił by tę z poniższego przepisu.
Eliksir czekoladowy na poprawę nastroju
- cynowy kociołek
- 2 miarki* mleka
- 3/5 miarki śmietanki 30%
- 8 i pół kostki czekolady gorzkiej
- opcjonalnie szczypta cukru
Na początku rozgrzewamy kociołek. Wlewamy do niego mleko i śmietankę, podgrzewamy, a następnie dodajemy czekoladę. Wrzucamy po jednej kostce, mieszając przy każdej łyżką trzy razy w prawo i dwa razy w lewo. Gdy dodamy całą czekoladę, podgrzewamy ją jeszcze przez dwanaście sekund, stale mieszając. Fani słodszej wersji mogą dodać nieco cukru, na sam koniec, nie wcześniej, i jeszcze raz zamieszać. Eliksiru tego nie zaleca się przygotowywać w opuszczonych łazienkach. Pić póki ciepły, ochłodzony szybko traci swoje właściwości.
*1 miarka = 50 ml
Kadry: Harry Potter i więzień Azkabanu (Harry Potter and the Prisoner of Azkaban), reżyseria: Alfonso Cuarón, studio: Warner Bros. / 1492 Pictures / Heyday Films / P of A Productions Limited, dystrybucja: Warner Home Video, USA / Wielka Brytania 2004.
Inne czekoladowe wpisy:
Jedyną stałą w życiu jest czekoladowa tarta – „Julie i Julia”
Kraina czekoladą płynąca – L. Krzemieniecka, „O Kuchciku, o Nadziei i o drzwiach zamkniętych”