Coriolanus Snow i kapuśniak, „Ballada ptaków i węży”
Coriolanus wrzucił garść kapusty do garnka z wrzątkiem i poprzysiągł sobie, że przyjdzie dzień, w którym już nigdy więcej nie weźmie kapuśniaku do ust.
Suzanne Collins, Ballada ptaków i węży, 2020.
Cóż za niegodziwiec, tak jedzenia nie doceniać! A jednak, jest to jedno z nielicznych zachowań Coriolanusa Snowa, które jesteśmy w stanie zrozumieć. I mimo wszystko – nie potępiać. Lecz zacznijmy od początku. Kimże jest ten Coriolanus Snow? Ta postać będzie z pewnością znana fanom serii “Igrzyska Śmierci”. A dla pozostałych krótkie wyjaśnienie:
Prezydent Snow to antybohater pojawiający się zarówno w literackim pierwowzorze autorstwa Suzanne Collins, jak i w jego filmowej ekranizacji. Oj nie jest to pozytywna postać, nie jest. Stoi na czele pełnego podziałów kraju Panem. Stolica – Kapitol – to przestrzeń uprzywilejowana i aż obrzydliwie bogata. Jej mieszkańcy podążają za modą, ucztują jedząc do rozpuku i spędzają czas na licznych innych rozrywkach. I w gruncie rzeczy nie byłoby w tym nic złego… gdyby nie kontrast z pozostałą częścią państwa. Życie mieszkańców dystryktów zajmujących całą resztę obszaru naznaczone jest biedą i głodem. W nich zdobycie pożywienia nie sprowadza się do prostego aktu otwarcia lodówki.
A co na to Snow? Niestety, ale pielęgnuje te podziały i wyznaje wiarę w ten “jedyny słuszny” porządek świata. Ponadto podtrzymuje i rozwija brutalną tradycję organizowania dorocznych Głodowych Igrzysk. Jego wcześniejsze losy opisane zostały w książce “Ballada ptaków i węży”, której czas akcji wyznaczają dziesiąte w historii Panem igrzyska.
Jak to się stało, że on, wielki despotyczny prezydent, musiał żywić się samym kapuśniakiem? Powojenna historia rodziny Snowów nie potoczyła się zbyt szczęśliwie. Stracili niemal cały swój majątek, bez możliwości jego szybkiego odbudowania. Choć minęło dziesięć lat od wojny, to w ich kuchni nadal przeważała kapusta i puszki fasoli.
Ah tak, kapuśniak i ta nieszczęsna fasola limeńska. Może nie są to faktycznie zbyt wyrafinowane potrawy, jednak czasem mamy na nie ochotę. Co innego, gdybyśmy musieli jeść je codziennie. Taka rutyna nie jest zbyt zdrowa, bo należy dostarczać organizmowi różnorodnych składników. Ale takie monotonne jedzenie może też zwyczajnie zbrzydnąć. Ba! Nawet najlepsze danie jedzone non-stop kiedyś się znudzi. I przestanie smakować.
Ale istotną rolę grają też wspomnienia, jakie dane jedzenie przywołuje. Ile razy nie mogliśmy przełknąć czegoś tylko dlatego, że kojarzyło nam się z nieprzyjemnym etapem w życiu? Nie tylko z powodu przejedzenia – wystarczy nawet jeden raz spożyć jakieś danie w niefortunnych okolicznościach, a położy się to cieniem na jego powtórnej konsumpcji. Chyba najczęściej to zjawisko dotyczy analogii zapachów i danych wydarzeń. Jeden niuch i wracają paraliżujące wspomnienia. Niestety nie mamy na to wielkiego wpływu.
No cóż, Snowowi na pewno kapusta nigdy później nie kojarzyła się dobrze.
Co by jednak nie mówił on o kapuście i fasoli, to te dwa składniki zapewniły mu przetrwanie w najtrudniejszym okresie. Owszem, to jego obrażanie kapuśniaku można uznać za pewien brak szacunku. Jednak przy pozostałych jego przewinieniach, akurat to jedno potrafimy wybaczyć. Obrazu postaci dopełnia jednak pewna jego cecha, łącząca się także z jedzeniem. Jak czytamy:
Czuł się słabo, kręciło mu się w głowie i zjadłby konia z kopytami. Gdy transmisja dobiegła końca, musiał narzucić sobie dyscyplinę, żeby nie pobiec do bufetu.
Młody Corio ukrywał swoją życiową sytuację. Cechuje go powściągliwość w okazywaniu zwyczajnych ludzkich potrzeb. Także i później było to dla niego oznaką pewnej klasy. Nie zobaczymy go bezpośrednio przy uginających się od jedzenia kapitolińskich stołach. W ucztach uczestniczy z dystansu. To postać na tyle wywyższająca się nad innymi, że nawet nie zniża się do czegoś tak przyziemnego jak jedzenie. A przynajmniej nie chce on tego okazywać, jakby tak prostackie uciechy życia były poniżej jego statusu. Choć możemy podejrzewać, że za kulisami wcale sobie nie odmawia dobrej szarlotki.
A jak o nas świadczy takie “wybrzydzanie” przy jedzeniu? Każdemu przecież czasem zdarzy się pogrymasić. Także niejednego z nas od dziecka upraszano o niegrzebanie widelcem w talerzu. O nieprzebieranie. Jedz bez narzekania, bo inni głodują. I choć należy ograniczać do minimum marnowanie żywności, to zmuszać się też nie powinniśmy. Najlepiej po prostu nie gotować potraw, za którymi nie przepadamy… a wtedy na pewno wszystko zniknie z półmiska.
Lekka zupa kapuściana
- 1/2 główki białej kapusty
- 1 marchewka
- 1 pietruszka
- ½ niewielkiego korzenia selera
- 1 duża cebula
- spora łyżka masła
- zioła prowansalskie, sól i pieprz
- 2 litry wody
Marchewkę, pietruszkę, seler i cebulę pokroić na mniejsze kawałki. W dużym garnku rozpuścić masło, wrzucić warzywa. Podsmażyć do lekkiego zrumienienia. Kapustę poszatkować, opłukać. Dorzucić do warzyw i po chwili zalać wodą. Doprawić. Gotować do zmięknięcia kapusty.
Kadr: Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia (The Hunger Games: Catching Fire), reż. Francis Lawrence, studio: Color Force / Lionsgate, dystrybucja: Forum Film Poland, USA 2013.
Cytaty: Suzanne Collins, Ballada ptaków i węży (The ballad of songbirds and snakes), tłum. M. Hesko-Kołodzińska, P. Budkiewicz, wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2020.
Grafika: Clker-Free-Vector-Images z Pixabay.