co jadł Alf
Filmy i seriale, Jedzenie w kulturze

Nie jesteś kotem, jesteś bajglem, czyli mądrości Alfa na temat jedzenia

Niedawno zdałam sobie sprawę z faktu, że przeistaczam się w Alfa. Zaczęło się niewinnie, bo od obejrzenia kilku odcinków serialu. Na początku nie zauważyłam żadnej istotnej zmiany. Jednak stopniowo coraz częściej sięgałam po przekąski. I pilot do telewizora. Każdemu się zdarza, choć zaczynało być to niepokojące. A teraz? Nawet poruszam się w podobnym co on rytmie, zmierzając w stronę lodówki. Co prawda, jeszcze nie leżę w koszyku na pranie, jednak chyba nadszedł czas na interwencję.

Ale w gruncie rzeczy… po co? Czy byłoby coś w tym złego, tak przemienić się mentalnie w Alfa? Wszak zwykle zakładamy, że obca, pozaziemska cywilizacja jest bardziej rozwinięta. Więc i uczyć się od niej trzeba. A w szczególności sądzę, że należy czerpać z życiowych mądrości Alfa na temat jedzenia!

Co jadł Alf - Alf z cjhipsami
„Więcej masła”

Zacznijmy od meritum. „Więcej masła” to reprymenda wygłoszona przez kosmitę w trakcie spożywania popcornu. I nie powiem, prażona kukurydza polana dużą ilością masła jest doświadczeniem wręcz nieziemskim. Zresztą, dodanie większej ilości masła pasuje do większości potraw. Do jajecznicy? Idealnie. Maślane ciasteczka? Rozpływają się w ustach. Dwustronnie posmarowana kanapka? Lepiej być nie może. 

Jest to jednak droga bez powrotu. Po zasmakowaniu kukurydzy z dodatkowym masłem już nie da nam satysfakcji żaden popcorn przygotowany w beztłuszczowej maszynce. Przy maśle ludźmi zawsze targają sprzeczne emocje. Bo cóż poradzić – chciałby człowiek jeść zdrowiej, ale kubki smakowe nie dadzą się oszukać. Popcorn sam w sobie nie jest niezdrowy, wręcz przeciwnie. Ale niestety, zalanie go tłuszczem wszystko zmienia. 

Człowiek zawsze chce więcej. Większy dom, wyższe stanowisko, więcej pieniędzy, więcej masła. Słowa Alfa mogą więc symbolizować dążenie do dobrobytu. Nie zawsze więcej znaczy lepiej, ale wszyscy chcemy dostatniego życia. Może nie każdy pragnie ogromnego domu i drogiego samochodu, ale na pewno tego, żeby cena masła w sklepie nie przerażała, a kupno tańszej margaryny było świadomym wyborem – a nie ekonomiczną koniecznością. 

„Nie byłem nieodpowiedzialny, byłem głodny”

Rozkojarzenie spowodowane głodem to nie przelewki. Czując łaknienie trudno o produktywność. Jesteśmy wtedy osłabieni i wykonujemy obowiązki na pół gwizdka, myśląc cały czas o kanapce. Nagle też człowiek robi się nieznośny, gdy ulubionych chipsów nie ma w pobliżu. Burczenie w brzuchu niejednego doprowadziło do opryskliwych uwag skierowanych do boga ducha winnej osoby, przypadkiem znajdującej się obok. 

A jeszcze niech się trafi, że lodówka pusta. Szukamy więc smakołyków w szafkach z nadzieją, że znajdzie coś, co kiedyś schowaliśmy na czarną godzinę. I nie dość że zmęczeni, to robimy się też coraz bardziej rozdrażnieni, zostawiając po sobie rozerwane woreczki i pootwierane szuflady. Zupełnie jakby szop pracz wdarł się do domu. 

Na szczęście mamy usprawiedliwienie na wszelkie oskarżenia o pozostawienie syfu i złe wykonanie różnorodnych zadań – nie byliśmy nieodpowiedzialni, tylko po prostu głodni.

Alf i kot
„Nie jesteś kotem, jesteś bajglem”

Hipnotyzowanie kota było sprytnym planem. Umysłowe przeistoczenie domowego pupila w pachnącego bajgla byłoby dla Alfa bardzo korzystne. Również i my chętnie skorzystalibyśmy z możliwości zamiany pustego kubka po jogurcie w mięciutką bułeczkę. Niestety musielibyśmy zahipnotyzować też samych siebie, bo inaczej plastik trzeszczałby nam między zębami.

Niejednemu zdarzała się próba samooszukania nad talerzem z nielubianą potrawą. Albo wyobrażania sobie, że ta łyżeczka z gorzkim lekarstwem jest tak naprawdę słodkim malinowym syropem. Niestety, te próby zakłamywania rzeczywistości kończyły się zwykle miernie. Nieco pomagało zatykanie nosa, skoro jest to system połączony. Zatkany katarem nos był więc, jakby nie patrzeć, pewnym wybawieniem przy niedobrym lekarstwie. 

„Jem, kiedy się denerwuję”

Ludzkość dzieli się na dwie grupy: tych, którzy z nerwów nie potrafią nic zjeść, i tych, którzy na wpół świadomie pochłaniają wtedy kilogramy. Alf, jak można się domyślać, należy do tej drugiej grupy. 

Oczywiście ani  jedna, ani druga z tych opcji nie jest miłą przypadłością. Trudności w przełykaniu pokarmu przy stresie mogą doprowadzić nawet do omdleń, a znów zajadanie stresu – do nawyku trudnego do zniwelowania. No to cóż, może lepiej przegryźć orzeszka zamiast batonika? A najlepiej byłoby się mniej stresować… choć czasem to o wiele trudniejsze zadanie od odmówienia sobie smakołyku.

Alf i kot
„Zawsze się budzę o trzeciej – trzeciej trzydzieści, zjadam kilka ziemniaków i czekam na gazetę”

Standard. Wy tak nie robicie? Tylko w Polsce raczej nikt gazet nie podrzuca pod drzwi, a na pewno nie o tej porze. Dla niektórych środek nocy będzie niestety przymusową porą śniadaniową. Są też i tacy, co specjalnie stają przed wszystkimi, by mieć chwilę spokoju. Siedząc na owsianką czy jajecznicą, popijając kawę w ciszy, można kontemplować poranek. Oddać się refleksji. Te choćby pół godziny dla siebie w dniach, kiedy każdy czegoś od ciebie chce.

„Lubimy żyć chwilą i jedzeniem. Lubimy czuć prawdziwy smak ziemniaków”

Alf, mentor ruchu slow life i mistrz mindfulness swymi wypowiedziami dotyka tego, co w życiu ważne. Carpe diem to zwrot, który czasem powoduje więcej szkody niż pożytku, ale… co jak co, przy jedzeniu się sprawdza. 

Jedzenie jest podstawową potrzebą człowieka – ale też jedną z najprostszych i najbardziej satysfakcjonujących przyjemności. Dlatego jedząc warto skupić się na przeżuwanym produkcie. Na samym ziemniaku, bez rozmyślania o problemach. Bo kartofel szybko zniknie z talerza, a my nie zdążymy poczuć jego prawdziwego smaku.


Kadry: ALF, sezon 1, twórcy: Tom Patchett, Paul Fusco, studio: Alien Productions, USA 1986.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *