Tost à la Gwiezdne Wojny (i cała reszta kromek)
Tost. Jeden z najprostszych posiłków do wykonania, a jakże efektowny. Choć to zwyczajna, przypieczona kromka chleba – smakuje niczym ambrozja. W szczególności, gdy zostanie posmarowana masłem. Ale na tym potencjał tosta się nie kończy. Możemy przecież podsmażyć go na patelni razem z serem, na bogato wypełnić sadzonym jajkiem i przykryć drugą kromką. Albo przypiec nad ogniskiem i natrzeć ząbkiem czosnku.
Możliwości ich wykonania jest bez liku. Zapakujemy do nich praktycznie wszystko, zrobimy zarówno na słono jak i słodko. Nie wiem, czy ktoś podejmie się zliczenia tych sposobów. Pewnie nawet w tej chwili w czyjejś kuchni powstaje nowy. Dlatego wróćmy do samej podstawy, tosta w swoim fundamentalnym znaczeniu – czyli przypieczonego chleba.
Czy istnieje jeden prawidłowy? Niektórzy lubią przecież blade i mięciutkie, a inni tak spieczone, że aż zwęglone… Uznajmy więc od razu, że nie istnieje jeden słuszny tost, bo dla każdego przybierze on inną formę.
Można jednak podejść do sprawy naukowo i dokonać pewnej tostowej systematyki. Ale… ktoś już to zrobił i to pewnie o wiele dokładniej, niż sama byłabym w stanie. Był to Sheldon Cooper w jednym z odcinków „Teorii Wielkiego Podrywu”.
Niestety, serial nie uraczył nas całą klasyfikacją tostów według Sheldona – poznajemy jedynie ostatni z nich. Jest to tost à la Gwiezdne Wojny – bo ma swoją jasną i ciemną stronę. Na kuchennym blacie bohatera znajduje się jednak aż sześć grup tego pieczywa. Naturalne wydaje się, że podział ten opierać się będzie na stopniach przypieczenia. Nie pozostaje więc nic innego, jak choćby podjąć próbę odtworzenia tej skali.
Nr 1: ciepły chleb
Kromka ledwie podgrzana, miękka, bez śladu chrupkości. Lubiana bardziej od zimnego chleba. Jest to również tost jedzony przez osoby, którym w trakcie jego przygotowywania przypomina się pewien artykuł z nagłówkiem straszącym rakotwórczością przypalonych produktów. Sposób ten nazywany jest inaczej „a c**j, to zjem zwykły”. Spożywany także rano przez osoby spóźnione.
Nr 2: złocista kromka
Tost odrobinę zazłocony, przedwcześnie zdjęty z patelni lub wyciągnięty z tostera. Kromka jedzona przez osoby, którym się spieszy, ale mniej niż w pierwszym przypadku. Lubiana przez niecierpliwych. U 1 na 10 osób w trakcie spożywania pojawiają się wyrzuty dotyczące postawionej sobie obietnicy wczorajszego wieczoru (tj. „jutro wstanę wcześniej, żeby zjeść porządne śniadanie jak normalny człowiek”).
Nr 3: tost ulubieniec
Tost postrzegany za prawidłowo wykonany. Równomiernie przypieczony, złocisty. Chrupki na zewnątrz, miękki w środku. Nienawidzony przez pozostałe kromki w systematyce, przez co zazwyczaj przygniatany jest przez nie na talerzu. W wyniku tego działania często rozmięka i kruszy się na rogach.
Nr 4: tost standardowy
Tost najpowszechniejszy. Mocno przypieczony, zazwyczaj nierównomiernie. Górna część jest ciemniejsza. Chrupiący, ale niezbyt mięsisty w środku. Najczęściej smarowany dużą ilością masła dla zmiękczenia, co sprawia, że jest jednym z najchętniej jadanych tostów.
Nr 5 : tost dziarski
Tost, który cudem uszedł przed spaleniem na patelni. Twardy, gruboskórny, nikt mu nie podskoczy. Ugryziony może sprawiać ból dziąsłom, a rzucony wybić oko. Położony na podłodze porównywalny rangą do klocków lego.
Nr 6: tost mocy
Ma swoją jasną i ciemną stronę, czyli z jednej strony jest spalony, a z drugiej blady. Spożywany przez osoby, które zapomniały o kromce na patelni, a niezręcznie jest im wyrzucać jedzenie. Zazwyczaj chętnie oskrobywany nożem. Dobrze komponuje się z zimną kawą, o której także się zapomniało.
Kadry: Teoria Wielkiego Podrywu (The Big Bang Theory), sezon 9, odcinek 22: Rozwidlenie fermentacyjne (The Fermentation Bifurcation), twórcy: Chuck Lorre, Bill Prady, studio: Chuck Lorre Productions / Gold Circle Films, USA 2016.
Opisy do nr 1 i 5 skradły moje serce i rozbawiły do łez 😂
Moim ulubionym jest nr 4