wino-truskawkowe
Filmy i seriale, Jedzenie w kulturze

Kiedyś robili lepsze, czyli rzecz o jabolach

Kiedyś robili lepsze. Trzy flaszki i już człowieka sponiewierało, po tym tylko szczać się chce.

Wino truskawkowe, reż. Dariusz Jabłoński, 2008.

Tani napój winopodobny, potocznie jabol. Najczęściej pity na ławce przez nastolatków, w głośnym i wesołym towarzystwie lub też przez tych już starszych, pogrążonych w zadumie pośród natury. Jeżeli porwani młodzieńczą nostalgią zapragniemy ponownie takowy spożyć, nie będzie to niestety sprawą prostą. Problemem okaże się jednak nie samo przełknięcie tego trunku… choć podniebienie odzwyczajone od takich atrakcji z pewnością może zareagować dość gwałtownie. Schody zaczną się już wcześniej – w momencie próby zakupu tegoż wina. No bo gdzie go kupić? I co ważniejsze – jak?

W celu zdobycia tej wymarzonej butelczyny, na samym początku należy wybrać stosowny sklep. Nie w każdym przecież znajdziemy jabola. Specjalistyczne winiarskie odpadają od razu. Wszelkie sieciówki wydają się niepewne, i faktycznie wybór w nich jest znacznie ograniczony. Zwykle znajdziemy tam tańsze winne trunki, ale niekoniecznie te posiadające prawdziwie jabolową duszę. Perełki wśród tanich win odnajdziemy dopiero w najzwyklejszych obiektach spożywczo-monopolowych, położonych na uboczu, będących własnością jednego właściciela, którego imię wyznacza zwykle nazwę sklepu. Jednak znalezienie takiego miejsca nie jest niestety tak łatwe. 

Zakładając jednak, że uda się odnaleźć ten przybytek, to nadal najtrudniejsze jeszcze przed nami. Mocne alkohole w małych sklepach znajdują się za linią kasy, nie są dostępne dla każdego. Z tego powodu stajemy przed koniecznością zadania sprzedawcy tego najtrudniejszego pytania: czy jest tanie wino? Jakby zakłopotania było mało, to butelki te są zwykle wstydliwie ukryte przed wzrokiem kupujących, na samym końcu dolnej półki. Możemy więc stawać na palcach i starać się je samemu je dostrzec… ale nie oszukujmy się. To nigdy się nie udaje lub zostaje przerwane troskliwym pytaniem: może w czymś pomóc? Więc albo odpowiadamy nie i robimy z siebie pośmiewisko przy baletowych popisach, albo poddajemy się i mówimy tak. Pytamy więc o poszukiwany asortyment. Wtedy, owszem, dostajemy propozycje win o atrakcyjnych cenach nieprzekraczających 20 złotych, jednak nie o takie nam chodziło. W którymś momencie musimy się przyznać, że chodzi nam o najtańszego jabola, rozluźniając atmosferę lekko nerwowym śmiechem (Nie niee, ależ to dla kolegi przecież, he he, ja nie wiem co to on wymyśla he he, takie eksperymenty). A w wersji dla pewnych siebie – ubrać garnitur, wziąć aktówkę i zachować pełną powagę na twarzy.

Biorąc pod uwagę powyższe niedogodności wydawałoby się, że najbezpieczniej będzie dokonać zakupu w samoobsługowym markecie. Nie musimy zadawać tego krępującego pytania, specjalnie ściszać głosu, by gość stojący z tyłu w kolejce, którego oddech i wzrok czujemy na karku, usłyszał te grzeszne pragnienie. Nie musimy stawać na palcach, by zobaczyć jakie butelki stoją na najniższej półce za ladą. Jabol jest na wyciągnięcie ręki. Oczywiście, nie w każdym z marketów, ale kultowe wino na literę A w jednym z nich zwykle znajdziemy w pełnym asortymencie. Jednak nic bardziej mylnego, tutaj też nie jest łatwo. Taki sposób nabycia także wiąże się z ryzykiem. Butelkę przecież należy wyłożyć na taśmę, a jeżeli ktoś akurat stanie za plecami, to jak na tacy zobaczy co tam sobie będziemy później spożywać. Nieważne czym ją spróbujemy nakryć, butelka ta z pewnością i tak w pewnym momencie wyda charakterystyczny stuk, zwracając na siebie uwagę całego sklepu. Jaskrawy kolor trunku przyciągnie też wzrok każdego w pobliżu, nie ma innej opcji. Na sam koniec pewnie okaże się, że kasjer nie zna kodu na nasze winko, więc zawoła przez mikrofon na cały sklep czy może Pani Bożenka z drugiej zmiany zna kod na te winko co go nikt poważny dorosły nie kupuje. Oczywiście, są też kasy samoobsługowe… ale tam trzeba zaplumkać dzwonkiem na kasjera, żeby potwierdził naszą pełnoletniość i jednocześnie zeskanował osądzającym wzrokiem. Znając życie, upoważnionego pracownika sklepu i tak nie będzie w pobliżu, szybko zostaniemy więc subtelnie otoczeni pozostałymi kupującymi, co rusz zerkającymi na to, co jest powodem zatoru przy kasach.

Ale dobrze, udało się. Zakupiliśmy Mocną czy też Dziką wiśnię. I co dalej? Podamy ją do romantycznej kolacji czy wypijemy w samotności? Nalejemy do szklanego kieliszka? Wiadomo przecież, że istotą tanich win jest picie ich w towarzystwie, najlepiej to prosto z gwinta. Próbujemy więc… i od razu czujemy się staro. No cóż. Może i faktycznie z każdym kolejnym łykiem będzie smakować lepiej i grzać mocniej, to się nie zmieniło. Ale jednak, to już nie to samo. Jabol nie będzie już nigdy więcej smakować tak jak dawniej. I to wcale nie dlatego, że kiedyś robili lepsze.

W jaki jednak sposób tanie wino ukazywane jest na ekranie? Tam te specjały zwykle pozostawione są starszej grupie ich wielbicieli. Dodatkowo zazwyczaj pojawiają się w scenerii wiejskiej, a nie w środku miasta. To trochę tak, jakby dzikie jabole pite w parku pozostawione zostały życiu, a pełne mądrości spożywanie ich przez dojrzalszych na wsiach pozostawione filmom. 

Siekierezada Patykiem pisane
Siekierezada, reż. Witold Leszczyński, Studio Filmowe Perspektywa, 1985

Przykład pierwszy – Siekierezada

Na potańcówce pojawia się tutaj kultowe w niektórych kręgach wino Patykiem pisane, określane przez bohaterów francuskim La Patik. Dostojne grono spożywa jednak przemycony napój wysokoalkoholowy, czyli bimber pędzony w okolicy. W bufecie na imprezie dostępne jest jedynie wspomniane cienkie winko. Spożywa je między innymi grupa szukająca zaczepki, a wśród nich postać grana przez aktora Sylwestra Maciejewskiego.

Pieniądze to nie wszystko Platon
Pieniądze to nie wszystko, reż. Juliusz Machulski, Agencja Produkcji Filmowej / Studio Filmowe Zebra, 2001

Przykład drugi – Pieniądze to nie wszystko

Wino marki Platon staje się tutaj głównym elementem fabuły i przyczyną rozwoju. Wcześniej wiązane z upadkiem i beznadzieją, później ironicznie daje nadzieję mieszkańcom dawnego pogrążonego w bezrobociu PGR-u. Podkreśla ten fakt scena na trawie – obserwacja przejeżdżających pociągów będąca jedyną rozrywką. Nazwa wina ukazuje jednak drugie dno butelki taniego wina. Popijanie z jego gwinta skłania do filozoficznych przemyśleń. I ponownie, wśród wielbicieli winka znajduje się postać grana przez Sylwestra Maciejewskiego.

Ranczo Mamrot
Ranczo, Studio A, 2006-2016

Przykład trzeci – serial Ranczo

Chyba najbardziej rozpoznawalny. Ławka i Mamrot. Dywagacje, filozoficzne wręcz, tuż pod sklepem. W wielu polskich wsiach zobaczymy taką ławeczkę. To trochę loża szyderców – teoretycznie zawsze w centrum, wiedzą wszystko o wszystkich a wszyscy wszystko o nich. A jednak obserwują otoczenie z dystansu i często czują się niewidzialni. Oczywiście, wiemy który aktor jest w obsadzie.

Wino truskawkowe
Wino truskawkowe, reż. Dariusz Jabłoński, Gutek Film, 2008

Na koniec – Wino truskawkowe

Cytat na początku niniejszego tekstu mówi sam za siebie. Picie wina w filmie połączone jest z nostalgicznym wspomnieniem jego dawnego smaku. A może samego smaku młodości? I oczywiście… nie, nie tym razem, tutaj nie występuje.


Ukazane tak postaci nie są przedstawiane z żadną pogardą. Tanie wino towarzyszące kontemplacji natury (lub na odwrót) podkreśla tylko prostotę życia, do której większość z nas mniej lub bardziej świadomie dąży. I oczywiście wpisuje się to w pewną mitologizację prostego życia na wsi. Chcemy rzucić wszystko i jechać w Bieszczady a potem narzekamy, że napadało tego białego gówna. Jednak dobre jedzenie i śpiew ptaków wśród drzew to zwykle najlepszy sposób na poczucie chwili beztroski. Dla jednych będzie to oznaczało picie drogiego Rieslinga, dla innych owocowej Pokusy, dla kolejnych słodkiej herbaty bez procentów. Bo tutaj bardziej liczy się tutaj stan ducha, niż konkretny produkt. Nie zawsze jednak trzeba dorabiać do tego ideologię. Nie zawsze musimy szukać szczęścia czy zapijać rezygnację, dążyć do zmiany albo godzić się z egzystencją. Czasem po prostu chcemy się napić wina na ławce i pogadać o pierdołach. Tak o, po prostu.


Kadry:

Siekierezada, reż. Witold Leszczyński, Studio Filmowe Perspektywa, Polska 1985.

Pieniądze to nie wszystko, reż. Juliusz Machulski, Agencja Produkcji Filmowej / Studio Filmowe Zebra, Polska 2001.

Ranczo, Studio A, Polska 2006-2016.

Wino truskawkowe, reż. Dariusz Jabłoński, Gutek Film, Polska / Słowacja 2008.


Polskie filmy:

To byłaby ekspresowa tarta, gdyby nie kolejka przy kasie – „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”

Brioszki? Na kolację? – „Dzień świra”

Kaszanka i wódka, czyli niespełniony comfort food w „Brunecie wieczorową porą”


Podobało Ci się i chcesz mnie wesprzeć? Rzuć jakieś drobne na wino:

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Udostępnij:

1 komentarz do “Kiedyś robili lepsze, czyli rzecz o jabolach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *